A było kilka przygód. Zaczeło sie od wymiany głowicy w lipcu , źle zamontowanym króćcem wody w głowicy który lał i zapowietrzał układ , aż wkońcu zaczął grzać sie silnik do 100 stopni po mocniejszym wdepnieciu gazu. Po ściągnieciu okazało sie ze załozony był stary sprasowany oring na wypchanym na boki silikonie, ale jak juz załozyłem nowy oring i dokreciłem króciec to pękł (albo od starosci bo był jeszcze ori , albo od temperatury [o czym napisze zaraz] ). Pękniecie było o tyle duże ze wyjebao mi 80% wody , silnik nagrzał sie do ~115 stopni i go zgasiłem bo juz sie nawet wentylator nie włanczał w chłodnicy bo nie miało co go załączyć. Wróciłem na lince do domu i dzien póżniej poskładałem wszystko na nowym króćcu i nowym oringu jak nalezy.
Zalałem, odpowietrzylem ale sie wciaz przegrzewał, zmieniłem termostat i to samo - temperatura 100 i wywala płyn korkiem , niby głowica przychodzi na mysl ale ani babelków w płynie , płyn czysty, w oleju tez czysto. Co najlepsze dolny waz chłodnicy miał temperature pokojową, a górny moze 50 stopni.
Trafiłem na 2 zacięte termostaty otwierajace sie dopiero przy 100 stopniach i to moze 4mm.
Wsadziłęm teraz ori termostat który sie nie domyka (jest 1-2mm przeswitu), ale otwiera sie jak nalezy, silnik sie nie dogrzewa do 90, jest niecałe 70 przy normalnej jezdzie ale chociaz niema tych cyrków z którymi męczyłem sie ponad 2 tygodnie. I węze mają temperature taka jak byc powinna.
Obawiam sie ze uszczelka pod głowicą jebła , ale ja juz tydzien temu spisałem ten silnik na straty wiec kazdy metr jaki nim robie to sukces
Jak zacznie sie jaki kolwiek cyrk to zwalam głowice i sie okaże.
Taki mały poemat napisałem, ale tego sie nie dało strescic w 3 słowach
Pozdro dla tych co przeczytali to w całości
edit.: